poniedziałek, 16 listopada 2020

Krytyka interwencjonizmu państwowego

„Co to jest interwencjonizm? Interwencjonizm oznacza to, że rząd nie ogranicza swojej działalności do zachowania porządku, lub jak ludzie zwykle sto lat temu mówili - do utrzymywania bezpieczeństwa. To oznacza, że rząd pragnie robić coś więcej. On chce mieszać się do zjawisk rynkowych”[1]

Kapitalizm - czy też inaczej gospodarka rynkowa - to inaczej forma społecznego współdziałania, która oparta jest na prywatnej własności środków produkcji. Natomiast socjalizm czy też komunizm to formy społecznego współdziałania oparte na publicznej własności środków produkcji. Formą jeszcze inną jest interwencjonizm. W tej formie istnieje oczywiście system prywatnej własności środków produkcji, jednak rząd ingeruje w tę własność różnymi sposobami tj., stosowaniem zarządzeń, zakazów lub nakazów.[2]

Należy podkreślić, że interwencjonizm nie jest drogą pośrednią pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem, „[...] Jest trzecim systemem. Jest systemem, którego absurdalność i daremność dostrzegają nie tylko wszyscy ekonomiści, ale nawet marksiści.[...]

Ludwig von Mises w swojej książce pt. Planowany chaos nazywa interwencjonizm dyktatorską, anty-demokratyczną i socjalistyczną ideą. Możemy przeczytać: „Jeśli rząd, którego pierwsza ingerencja w działanie mechanizmów rynkowych poniosła klęskę, nie będzie gotów do wycofania się z tej interwencji i do powrotu do wolnej gospodarki, to będzie musiał dodawać do tej pierwszej ingerencji coraz to więcej uregulowań i ograniczeń. Postępując w ten sposób, krok po kroku, dociera się w końcu do punktu, w którym zniknęła już cała swoboda gospodarcza jednostek [...] Mises podkreśla jak zgubne jest stosowanie interwencjonizmu państwowego.[3]

Wolny rynek można inaczej nazwać „demokracją konsumentów”. Każdego dnia rynek jest miejscem głosowania konsumentów swymi pieniędzmi za preferowane usługi czy towary. Wynik tych głosowań i ilość kupionego danego towaru to sposoby wyrażania opinii przez konsumentów. Decydują oni o sukcesie lub porażce przedsiębiorców.[4] W systemie socjalistycznym środki produkcji są własnością publiczną, a rząd decyduje, co i jak powinno być produkowane, oraz dzieli pomiędzy członków społeczeństwa dobra konsumpcyjne. W interwencjonizmie rząd oczekuje, że produkcja i konsumpcja będą rozwijać się inaczej niż w warunkach rynku nieskrępowanego.[5]

Rynek w gospodarce kapitalistycznej jest procesem regulującym produkcję i konsumpcję. Mises nazywa go „centrum nerwowym systemu kapitalistycznego”. Za jego pośrednictwem rozkazy konsumentów są przesyłane do producentów, dzięki czemu sprawnie funkcjonujący system ekonomiczny jest zabezpieczony. Ceny rynkowe samoistnie dążą do regulowania się na poziomie, który wyrównywałby popyt i podaż. Jest to prosta zależność, ponieważ kiedy więcej towarów trafia na rynek, ceny spadają, natomiast kiedy zwiększa się popyt, ceny rosną. Jeżeli w społeczeństwie opartym na prywatnej własności środków produkcji występuje własność publiczna, nie oznacza to od razu, że mamy do czynienia z systemem mieszanym, który łączyłby w sobie socjalizm i własność prywatną.[6]

Dopóki jedynie pewne poszczególne przedsiębiorstwa są własnością publiczną, a pozostałe są w rękach prywatnych, cechy gospodarki rynkowej określające ekonomiczną działalność pozostają nienaruszone. Przedsiębiorstwa publiczne oraz różnego rodzaju działalność usługowa muszą pasować do mechanizmu gospodarki rynkowej i podlegać tym samym prawom rynku. Żeby utrzymać swoją pozycję, muszą zabiegać o zysk, jak również unikać strat. Gdy zależność tę próbuje się złagodzić lub wyeliminować poprzez pokrywanie strat przedsiębiorstw, różnego rodzaju subwencjami z funduszy publicznych, jedynym rezultatem będzie przeniesienie tej zależności gdzie indziej. Dzieje się tak, ponieważ zawsze przyznanie subwencji jednym, dzieje kosztem drugich. Pieniądze można uzyskać podnosząc podatki, których ciężar odbije się nie na rządzie, a na rynku. To rynek zadecyduje o tym, na kogo ciężar ten spadnie i jak to wpłynie na produkcję i konsumpcję.[7]

W systemie rynku skrępowanego - czyli interwencjonizmu - można wyróżnić dwa oddzielone od siebie czynniki funkcjonujące w ekonomii. Są to państwo i przedsiębiorcy. W przeciwieństwie do czystej gospodarki rynkowej, władze w systemie interwencjonizmu państwowego nie ograniczają się jedynie do zapobiegania zakłóceniom w wymianie rynkowej.[8]

Tutaj władze same ingerują w działalność rynku poprzez nakazy, zakazy i interwencje. Mises słusznie zauważa, że państwo pomimo tego, że ma prawo do wydawania nakazów i zakazów, jak również ma siłę by wprowadzić je w życie, nie osiąga pożądanych celów. Efekt jest wręcz przeciwny. Zazwyczaj interwencje państwa przynoszą rezultaty odwrotne niż oczekiwane, często gorsze niż rezultaty które by zaistniały w warunkach wolnego rynku.

„Żaden ekonomista nigdy nie stwierdził, że interwencjonizm mógłby przynieść coś innego niż chaos i klęska”. Tacy zwolennicy interwencjonizmu jak Pruska Szkoła Historyczna czy Amerykańscy Instytucjonaliści nie byli ekonomistami według Misesa. Wprost przeciwnie. Aby spopularyzować swoje teorie, zaprzeczali, że istnieje coś takiego jak prawa ekonomiczne. Ich zdaniem rządy maja pełną swobodę w osiąganiu wszystkiego, co planują i nie są wcale ograniczane przez zjawiska ekonomiczne.[9] [10]

Według Misesa interwencjonizm nie jest w ogóle systemem ekonomicznym. Nie kwalifikuje się on w żaden sposób do tego, aby dzięki niemu ludzie mogli osiągnąć zamierzone cele gospodarcze. Myśliciel nazywa interwencjonizm „zbiorem procedur utrudniających funkcjonowanie gospodarki rynkowej, a w rezultacie niszczących ją”. Interwencjonizm przeszkadza produkcji i ogranicza możliwości zaspokajania potrzeb oraz czyni ludzi nie bogatszymi, a biedniejszymi. Oczywiście niektóre działa interwencjonistyczne mogą doprowadzić do tego, że pewne grupy czy jednostki zostaną obdarowane przywilejami lub wzbogacą się. Jednak zawsze dzieje się to kosztem innych. [11]

Rząd obywatelski może się utrzymać jedynie w systemie gospodarki wolnorynkowej, ponieważ w takim systemie dba się o interesy obywateli jako konsumentów. Żaden z producentów nie otrzymuje przywilejów, ponieważ zmniejszają one produktywność i prowadzą do niezadowolenia konsumentów.[12]

Idea, która tkwi u podstaw rządu obywatelskiego czy też władz reprezentatywnych, mówi o tym, że parlament i jego członkowie powinni reprezentować cały naród a nie poszczególne interesy danej grupy wyborców. Jednak, obserwując parlamenty krajów interwencjonistycznych, można zauważyć, że żaden parlamentarzysta nie poczuwa się do reprezentowania narodu jako całości.

Hitler, Mussolini i Petain rządzili za pomocą „delegacji władzy”. Polega to na tym, że parlament z własnej woli oddaje władzę ustawodawczą i przekazuje ją władzy wykonawczej. W taki sposób gdzie istniał formalny związek z demokratycznymi instytucjami dyktatura przybierała pozory legalności. Podobnie działo się w przypadku niemieckiego socjalizmu, gdzie zniesiono własność prywatną ale zachowano jej nazewnictwo. Demokracja zostawała znoszona przy zachowaniu wszelkiej demokratycznej terminologii.

Polityka gospodarcza interwencjonizmu opiera się na iluzji, kontynuuje Mises. Środki interwencjonistyczne prowadzą do stanu, który z punktu widzenia tych, którzy go rekomendują, jest ostatecznie pożądany od tego, który usiłowano zmienić. Interwencjonizm prowadzi do bezrobocia, monopoli, załamań gospodarczych i nędzy. Wielkim błędem jest również to, że demokracja i wolność mogą współistnieć z interwencjonizmem lub z socjalizmem. Nie jest przypadkiem to, że tam gdzie wzrasta interwencjonizm państwowy, instytucje demokratyczne znikają jedna po drugiej. Ludzie zawsze stoją przed wyborem pomiędzy gospodarką wolnorynkową, demokracją i wolnością z jednej strony, a socjalizmem i dyktaturą z drugiej. Stworzenie innej- trzeciej drogi - kompromisu interwencjonistycznego - nie jest wykonalne. Żaden naród nie stworzył wyższej cywilizacji bez poszanowana prawa prywatnej własności środków produkcji. A demokracja mogła zaistnieć tylko tam, gdzie ludzie mieli prawo do prywatnego posiadania tych środków.[13]

Mises w prosty i nieskrępowany sposób przedstawia bezsensowność interwencjonizmu państwowego. Jego stwierdzenia sprzed 50 lat są nadal aktualne: „Wszystkie metody interwencjonizmu skazane są na niepowodzenie. [...] programy interwencjonistyczne musza przynieść w rezultacie warunki, które z punktu widzenia ich własnych zwolenników będą bardziej niezadowalające, niż wcześniejszy stan rzeczy, który miały w zamierzeniu zmienić.” Mises ujawnia prawdziwe oblicze interwencjonizmu oraz logiczne tłumaczy podstawowe zależności polityczne wpływające na gospodarkę.

Ludzie muszą dokonywać wyboru pomiędzy gospodarką rynkową a socjalizmem. Państwo może albo zachować gospodarkę rynkową chroniąc życie, zdrowie i własność prywatną obywateli, albo może też samo kontrolować prowadzenie wszelkiej działalności produkcyjnej. W takim przypadku jakaś instytucja musi decydować o tym co powinno się produkować. Jeśli nie są to konsumenci, wpływający na rynek, musi to być rząd wpływający na rynek w drodze przymusu.

---

[1] .korespondent.pl/baza_wiedzy/pdf/ksiazki/Korespondent_Mises_ekonomia_i_polityka. pdf, stan na 01.04.2011

[2] L. von Mises, Interwencjonizm, ARCANA, Kraków 2005, s 13

[3] L. von Mises, Planowany chaos, Wydawnictwo: Fijorr Publishing Co., Lublin-Rzeszów 2002, s. 37

[4] tamże, s. 25

[5] L. von Mises, Interwencjonizm., opr. cyt., s. 26

[6] tamże, s. 18

[7] tamże, s. 20

[8] tamże, s. 26

[9] „Interwencja jest pojedynczym zleceniem państwa dysponującego różnymi możliwościami wywierania na ludzi presji. Zmusza ono producentów i właścicieli środków produkcji do ich użycia w sposób inny niż ten, jaki zastosowaliby oni pod presja rynku” - definicja L. von Mises.

[10] L. von Mises, Planowany..., opr. cyt., s. 22

[11] L. von Mises, Interwencjonizm, opr. cyt., s. 123

[12] tamże, s.128

[13] L. von Mises, Interwencjonizm, opr. cyt., s.147